Sosnowiecki Klub Karate Kyokushin zorganizował „Dzień otwarty w Klasztorze Shaolin”. Pod nadzorem opata Eugeniusza Dadzibuga oraz jego asystentek i asystentów odbył się egzamin na wojowników klasztoru, w którym brali udział adepci w wieku od lat kilku do kilkudziesięciu.
Pośród dymu kadzideł, z chińską klasztorną muzyką w tle, zdający przystępowali do dziesięciu etapów egzaminu, które musiał zaliczyć każdy z nich. Egzamin poprzedzony był chwilą medytacji i wyciszenia umysłu. Zróżnicowane zadania wymagały od zdających wykazania się zarówno hartem ducha, spokojem umysłu, siłą woli, cierpliwością, jak i wytrzymałością i sprawnością fizyczną.
Pierwszym etapem było stanie w pozycji nazywanej kiba dachi. Pozycja ta od setek lat jest testem szczerości intencji ucznia, jego posłuszeństwa i wytrwałości.
Test z kaligrafii wymagał od zdającego napisania przy pomocy pędzelka kilku ideogramów, prostszych dla najmłodszych zdających, znacznie bardziej skomplikowanych dla najstarszych. Najmłodsi kaligrafowali nazwisko założyciela stylu kyokushin sosai Masutatsu Oyamy, starsi „karate” – sztukę „pustej ręki” a najstarsi „kyokushinkai” nazwę stylu.
Posługiwanie się pałeczkami do ryżu było trzecim etapem egzaminu. Nie tylko umiejętności manualne, ale także cierpliwość i dokładność zostały poddane próbie.
Ćwiczenie techniki ręki-włóczni (nukite) to kolejny punkt egzaminu, w którym adepci wbijali swoje dłonie w misy z piaskiem.
Ćwiczenie równowagi, zarówno statycznej na równoważni, jak i w biegu po ściętych pniach drzew oraz biegu w gigantycznych rozmiarów japonkach, to etapy następne.
Najwięcej emocji dostarczył etap walki z manekinami, wymagający zastosowania kombinacji kilku technik wobec nieruchomych manekinów.
Bieg z wodą w wiadrach był jeszcze jedną z dyscyplin, gdzie utrzymanie równowagi było kluczową umiejętnością, zaś etap z podciąganiem na drążku wymagał wytrzymałości i siły.
Osoby towarzyszące zdającym wiernie ich dopingowały i mocno „trzymały kciuki”. Wszyscy z niemal stu zdających ukończyli pomyślnie egzamin a ostateczną próbą było spożycie pałeczkami ryżu z mięsem z warzywami, co zmęczonym i wygłodniałym adeptom nie sprawiło znaczniejszych trudności.
Dzień ten przyniósł wszystkim obecnym wiele niezapomnianych wrażeń oraz pamiątek w postaci pałeczek, własnej kaligrafii i upominków.
„Sosnowiecki Klasztor Shaolin” z pewnością na długo pozostanie w pamięci organizatorów jak i przybyłych gości.