Jak co roku Sosnowiecki Klub Karate zorganizował letnie obozy w Sianożętach i Łazach nad Bałtykiem. Kadra obozów: shihan Eugeniusz Dadzibug, sensei Zbigniew Zieliński oraz sempai: Anna Słomka, Estera Wieczorek, Marcel Rudzki, Sebastian Rus, Aleksander Osiński zapewnili uczestnikom najwyższy poziom pod względem sportowym jak i rekreacyjnym, a czasem i artystycznym.
Letnie obozy to nie tylko okazja do poprawienia kondycji, dopracowania technik, czy emocjonujących walk. Dlatego też w obozach uczestniczą nie tylko ćwiczący członkowie SKK, ale i sympatycy naszego klubu – wszyscy ci, którzy lubią aktywne formy spędzania wolnego czasu – karate, jogę, a przede wszystkim dobrą zabawę.
Oczywiście wszelkie atrakcje artystyczne, czy turystyczne (rejs statkiem, wizyta w aquaparku) nie zaburzały cyklu treningowego! Bez względu na pogodę i porę dnia (a również i w nocy), na plaży, w lesie, czy pod namiotem doskonaliliśmy kihon, kata i kumie, czyli to, co jest esencją Kyokushin!
Tradycyjnie Dzień Pirata był okazją do wykazania się fantazją i pomysłowością, większość obozowiczów pokazała się w przebraniach, których nie powstydziłby się najsłynniejszy pirat ostatnich lat Jack Sparrow.
Obóz był też okazją do sprawdzenia swoich umiejętności , kilkudziesięciu uczestników przystąpiło do egzaminów na stopnie KYU. Najlepszą rekomendacją egzaminu i całego obozu niech będą słowa jednego z uczestników z poza naszego klubu: „nie spodziewałem się, że będzie aż tak ostro, ale gdzie i kiedy organizujecie obóz zimowy, bo wybieram się z Wami ponownie”
Sayonara – tradycyjne, uroczyste zakończenie obozu, to miejsce gdzie karatecy pokazali, swoją artystyczną duszę, a przede wszystkim dystans do samych siebie. Niech się schowa tegoroczny Kabareton na festiwalu w Opolu! Fantastycznie uchwycone i przedstawione w krzywym zwierciadle, najbardziej charakterystyczne wydarzenia obozowe, skecze, piosenki i wiele innych form z pogranicza kabaretu powodowały, iż widownia pokładała się ze śmiechu. Dodzie, czy Marilyn Mansonowi rośnie silna konkurencja, a mycie się mydełkiem Fa już nigdy nie będzie takie samo…
Tradycją stało się, że wielu uczestników nie będących członkami klubu łapie bakcyla i rozpoczyna po obozie regularne treningi. Z pewnością w tym roku będzie podobnie. Zapraszamy na kolejne obozy zarówno letnie jak i zimowe – kto nie był niech żałuje, kto był choć raz z pewnością wybierze się ponownie.
M.Walczyński, E.Wieczorek